Gdy robi się tłumnie nasila się we mnie choroba żołądkowa, puszczają nerwy, pogarsza koncentracja; dzielić niebo wcale nie jest tak łatwo. Uczę się akceptować obecność drugiego człowieka, otwierać się na inność, podejmować ryzyko rozczarowania, ale też przyjmować dobroć, nie zamykać się we własnym świecie, jak w twierdzy.
Zima ma się dobrze, trwa skuta lodem i okryta śniegiem. Gdy za oknem piękne słońce w dzień, łatwiej jest zaakceptować mroźną noc.
Na gminnym boisku w Lutowiskach trwają przygotowania do startu psich zaprzęgów. Czternaście zespołów będzie się zmagać z kilkudziesięciokilometrową trasą. Psy rwą się do biegu, niektóre trudno jest utrzymać w miejscu; często widać w nich większą determinację do walki, niż u ich trenerów. Psy nie wierzą w abstrakcję, nie znają pojęcia przegranej i wygranej, nie są ani optymistami ani pesymistami, nie podchodzą sceptycznie do życia, nie są sarkastyczne ani cyniczne, nie narzekają na kaca, nie mają wbudowanej w sobie potrzeby triumfu. Po prostu biegną, zaspokajają potrzeby genów, gdy są głodne żądają strawy, gdy mają ochotę na drzemkę, drzemią. W przeciwieństwie do ludzi, psy nie tworzą człowieka na swoje podobieństwo, człowiek często zaś żąda od psów nadludzkich sił.
W otryckiej Chacie Socjologa gwarno, z Trochańca widać dziś zarówno Tatry jak i Gorgany. Pogoda sprzyja nie tylko narciarzom, ale i wędrowcom. Czytam Wędrowca i jego cień Nietschego; ostatnio sięgam po filozofa kilka razy na dzień, studiuję nieprzewidywalność świata.
Wieczorem zlewam się z tłumem, podsłuchując historii właścicieli psów, którzy opanowali całe schronisko. Przy butelce wódki są bardziej rozmowni, zdradzają sekrety chowu, przyznają się częściej do błędów i częściej zawierają przyjaźnie ze swoimi konkurentami. Dla niektórych psie zaprzęgi to całe życie, które postawili na jedną kartę. Dla innych to rodzaj snobizmu, dodatkowa uciecha na starość, możliwość spotkania się z innymi ludźmi, skonsumowania alkoholu, rozładowania napięcia.
Gdy mam dość ludzi, wracam do swojego pokoju, wyłączam światło i w milczeniu przyglądam się czarnej płachcie nieba. Nie jestem sam, a jednak czuję, że mam swój kawałek świata na własność.