Spaceruję z Agnieszką po opolskim rynku. Za każdym razem miasto sprawia na mnie lepsze wrażenie. Nie tylko estetyczne, ale i historyczne. Położone między Górnym a Dolnym Śląskiem, zawsze musiało walczyć o swoją tożsamość. Utrzymało się na mapie polskich województw, stało się siedzibą uniwersytetu, wydoroślało, wypiękniało.
Agnieszka oprowadza mnie po mieście po swoich śladach. Wpisuje w tę jednodniową podróż historie osobiste, opisuje rzeczywistość miasta ze swojej perspektywy. Na stołówce uniwersyteckiej posilamy się zupą fasolową, przenosząc się na chwilę kilka lat wstecz, kiedy sami byliśmy żakami; widzimy ten świat w różnych barwach, jakbyśmy używali innych farb.
Spotkanie z Osiecką. Dosiadamy się do poetki, zajmując krzesło obok, a ona tkwi w zamyśleniu podpierając w ręku brodę, nic sobie nie robiąc z towarzystwa, pracując nad kolejną piosenką, jakby nigdy nie umarła.
Wieczorem piję kawę z Marcinem w jego ulubionej kawiarni, podążamy z rozmowie wzdłuż własnych życiowych doświadczeń, dzieląc się sobą jak chlebem. Potem krótka wyprawa na Wyspę, retrospektywa miasta z perspektywy nocy.