[początek czwartego zabicia psa; fragmenty zycia rozrzucone w czasie, lekcja prawdy, rachunek sumienia. chwile, ułamki sekund, mysli strumieniem pod prad.]
duszno. łapię wiatr w dlonie, piję lapczywie. gorycz. osiemnascie stopni celsjusza, cisnienie niskie, zachmurzenie czesciowe, wilgotnosc ponad normę.
szczescie według Ziglara i Kopmeyera- staram sie uwierzyc w proste recepty nie robiac uwag zwrotnych. po drodze usmiechaja sie do mnie nieznajome twarze, za funta znalezionego na ulicy kupuje troche swiezej salaty, chleb, szesc paczkow, winogrona i pol kilograma pomidorow.
na kartce papieru szkicuje plany na przyszlosc- okreslam czasoprzestrzenie, kreuje czaso-w(y)niki, tworze bohaterów. mieszkam w jurcie z dala od miasta, zywie sie warzywami z wlasnego ogrodka, slonce i wiatr dostarcza mi energii, deszcz wody do prania i mycia, cisza- spokoju. zycie- szczescia.
dziewietnasta trzydziesci. ksiezyc mruga do mnie slepym okiem, obseruje swoja twarz w okiennej szybie, przygladam sie ruchom warg, zmarszczkom na czole, zagladam gleboko w zarost, sprawdzam twardosc nosa, laskocze sie za uchem.
[niemanie, nie ma mnie, nie!]
powoli, miarowo, zapadam w sen.
Leave a Reply